Tytuł tego posta to hasło reklamowe sieci komórkowej Orange w której zresztą ostatnio nabyłem moją nową zabawkę, SonyEricsson'a K750i (jest super, ale o tym innym razem...). Tak ostatnio się złożyło, że trzeba zacząć decydować, jak na razie wszystko wskazuje na to, że "the future is Orange" (czyli Holandia). Coraz bardziej wgryzam się w te wszystkie prawne zawirowania w tym kraju, chociaż kosztuje mnie to sporo energii. jak sprawa z numerem Sofi (numer indentyfikancji podatkowej w Holandii). W urzędzie gminy pewna pani mówiła mi, że nie mogę tego numeru dostać od razu i że to pewnie potrwa kilka tygodni i wogule będzie z tym masa problemów, a na pytanie czy jak pójdę do udzędu podatkowoego czy to coś mi da, ona popatrzyła na mnie jak na morderce i powiedziała, że w żadnym wypadku, mam zadzownić następnego dnia do urzędu gminy pod wskazany numer i dowiedzieć się wszystkiego. Cóż jak urzędnik mówi do mnie takim tonem to mam ochotę mu powiedzieć gdzie jego miejsce i, że to on ma mi pomóc a nie ja mam być jego popychadełkiem. Oczywiście zaraz wsiadłem na rower i pojechałem do Hagi do urzędu podatkowego i zapisałem się na spotkanie w sprawie dostania tego numeru i mimo, że na spotkanie czekałem tydzięń, to obiecany numer Sofi dostałęm w ciągu 15 minut. Miałęm starszą ochotę iść do tej starej ropuchy w urzędzie gminy i powiedzieć jej co o niej myślę, ale stwierdziłem, że szkoda moich nerwów.
Urzędnicy wszystkich krajów opamiętajcie się ! ! ! :->
Wszystko już jest w porządku, więc nie ma czym się denerwować, jednek szeroko pojmowana ignorancja urzędników zaczyna mi czasem działać na nerwy. Na szczęście w Holandii, tacy urzędnicy nie zdarzają się często...